W nieposkromionym grzechu
-mym sercu- żyję
Nie ręce, tylko ciało
zbrudzone ustami.
-Słodki rój!
Warg
skóra pewnie z nieba Twego,
Czerwona jak maliny w koszu miłości.
Któż Ci pozwolił?
Sięgnąć do dna piekieł tego..
Oplotłeś ręce i przyciągnąłeś tak mocno,
Że.. zatracić się w Tobie, to zaledwie sen.
Chwila głupoty! ...Było to szczęście najwyższe..
Nikczemny człowiecze! Żyć razem mogliśmy- być!
Pytam czy jeśli nie Ty, to ktoś inny- dłużej
Jadłby ze mną, rozkoszy słodkie te maliny...?