Dawno temu...
Wystawiono na widok publiczny
ciało ciężarnej kobiety
Jej domem była ulica
Czy to moja wina, że kochałam życie?
- pytała z obłędem w oczach.
Twoja wina!!!- krzyczał tłum
rzucając w nią kamieniami
- Dlaczego muszę umrzeć?
- Grzeszyłaś!
- Czy jesteście bez grzechu?!
Kolejna lawina kamieni zasypała
omdlałe ciało
Usta poruszały się
w niemym geście rozpaczy
z kącików ust wypływała krew
ciało opuchnięte było od nienawiści
Tonęła w otchłani ludzkiego absurdu