poezja
  debiut
- 2em
- Mariola Badowska
- Justyna Chmura   "Wandzia"
- Piotr   Kaczorowski
- Paweł Koźbiel
- Katarzyna   Mazińska
- Barbara Ryba
- Anna Stankiewicz
- Adam Śmigielski
- I inni

  po debiucie
- Regina Misztela
- Klaudia   Rogowicz
- Kornelia   Romanowska
- Piotr Rudnicki
- Ewa Turska

proza
- Justyna S.   Chmura
- Łukasz Henel
- Konrad Kokosa
- Anna Stankiewicz

cytaty

galeria
  fotografia
  - Maciej Belcarz
  - Tomasz Majewski
  - Ewa Turska
  - Karol Yanar

  rysunki
   - Ewa Turska
   - Konrad Kokosa
   - Konrad      Kwoka

  teatr
     - Norwid inaczej








Kiedy zaczną śpiewać ptaki

   Rozpasanie upału tego lata sięgało zenitu. Głos rozbrzmiewający w chłodnej sali o zapachu świeżej farby miał towarzyszyć mi przez lata. "A tak w ogóle to dlaczego się do nas przeniosłeś" - zapytała i wydała mi się dziwna. Dziwne były jej usta w kształcie serca - był na nich niepokój, który czasem staje się udziałem akacji rosnących samotnie pod rozżarzonym niebem.
   Ustaliłem jej adres po macoszemu, niedokładnie, brnąłem więc teraz do Gródkowa drogami okrężnymi, piaszczystymi, a kiedy skończyły się drogi poprzez chaszcze i błękit. Słońce tłukło mnie w głowę rozpaloną pięścią, powietrze drgało i falowało upałem. Wiedziałem, że moje szanse są prawie żadne - żałosne buty, kurtka i koszula, żałosny chudzielec z wypłowiałą w słońcu głową.
   Gdy dotarłem na miejsce bohaterem wydarzeń stał się palec, palec u nogi ściśle mówiąc, jej nogi. To on poruszył się u jej nogi - "nie, nie mam czasu, nie nic z tego nie będzie" - twarz jednak pozostała niewzruszona.

   Radio tego dnia podało wiadomość o napadzie w pobliskiej miejscowości. Scenariusz był prosty, brutalny - ochroniarze zastrzeleni z broni palnej, pieniądze zrabowane, napastnicy uciekli, matka kręcąca nosem z przerażeniem, takie rzeczy się dziś dzieją.

   Kolejny dzień to włóczęga, deszcz spadł rano i wysechł pozostawiając po sobie niezapomniany zapach ziemi. Wśród brył betonu i gór tęczowego szkła brnąłem bez celu przez stare wysypisko. Okolica była znana ze spotkań przestępców, narkomanów, złodziei. Przychodzili tu jednak zawsze dopiero wczesnym wieczorem, lub w nocy więc czułem się bezpiecznie. Jak często już bywało zaszedłem do starej rozdzielni ogrzewania. Pośród rupieci moją uwagę przykuł pakunek, zawahałem się...tyle makabrycznych historii wiąże się z pakunkami znajdowanymi ot, tak przypadkowo. Chłód hali stał się nagle przenikliwy. Ciekawość jednak wzięła górę, rozwinąłem najpierw papier, potem folię. W środku były banknoty w kilkunastu paczkach i dwa pistolety, walthery.

   Teraz, kiedy dzień jeszcze nie wstał wspomnienia nabierają mocy. Są jak bucząca nisko odległa elektrownia. Panuje cisza , ale wiem, że niedługo ptaki znów zaczną śpiewać. Mam jedną tajemnicę, jest nią szafka. W szafce trzymałem zawsze to, co pragnąłem ukryć, zabezpieczyłem ją chytrze dwoma zamkami. Jeden był na klucz, a drugi to zasówka, odciągana od tyłu i niewidoczna dla kogoś, kto nie wie o jej istnieniu. Teraz wyciągam z niej paczkę owiniętą w papier i rozpuszczalnik. Był mi potrzebny przy rozpalaniu w piecu.

   Otwieram okno, zapach rozpuszczalnika miesza się z zapachem poranka, ptaki zaczynają śpiewać. Zatrzaskuję za sobą drzwi i wiem, że jestem tu ostatni raz, oczyszczony, nowy, święty, zbawiony. Huk ognia pogania mnie, w oddali słyszę zbliżający się pociąg, ruszam szybciej.
strona główna
dolacz
redakcja
kontakt
linki
ksiega gosci
forum
ostatnio dodane zdjęcie
Tomasz Majewski- mieszkańcy Ziemi
ostatnio dodany wiersz
huśtawka

uczepiłam się twoich ust
czyniąc z nich huśtawkę
obłędu

śmieję się teraz jak dziecko
gdy mijam Twoje oczy
unosząc się
i
opadając

na huśtawce obłędu
z której jeszcze nie spadłam

Ewa Turska



Copyright ® 2006 by www.roses.site.piekielko.pl. All rights reserved.